Wersja: . .

Rua Hermínio Cardoso, 119


CEP: 82501-970
Curitiba - Paraná - Brasil

Ks. Rudolf Marszałek TChr Bojownik o Niepodległą Ojczyznę

W 2013 roku, minęła 65 - ta rocznica bohaterskiej śmierci naszego współbrata ks. Rudolfa Marszałka, rozstrzelanego 10 marca w więzieniu mokotowskim przy ul. Rakowieckiej w Warszawie. Wyrok wykonano po parodii rzekomo prawomocnego procesu. Przez dziesiątki lat, życie i działalność księdza Rudolfa, a zwłaszcza jego powojenne losy, okryte były tajemnicą i milczeniem. Po zmianach w politycznej rzeczywistości w naszym kraju, udało się dotrzeć do szczęśliwie niezniszczonych akt z jego aresztowania, przesłuchań, procesu i wykonania wyroku. Pierwszy raz poznaliśmy prawdziwą datę jego śmierci. Czas więc, aby wypełnić tę, dotychczas białą plamę i poznać prawdziwe dzieje Chrystusowca, który otrzymał święcenia kapłańskie 3 czerwca 1939 roku, udzielone przez Założyciela, Sługi Bożego kard. Augusta Hlonda, Prymasa Polski.

Ks. Rudolf Marszałek urodził się 29 sierpnia 1911 roku w Komorowicach pow. Biała, syn Jana i Teresy z Pachowskich. Po szkole podstawowej, uczęszczał do gimnazjum im. Józefa Piłsudskiego w Bielsku, które ukończył egzaminem maturalnym w 1931 roku. W latach gimnazjalnych należał do harcerstwa polskiego i w 1928 roku, został wydelegowany przez Śląską Komendę Harcerstwa Polskiego na Światowy Zlot Harcerzy do Cambirdge w Anglii.
Po egzaminie maturalnym zgłosił się ochotniczo w bielskim RKU do szkoły podchorążych i został wysłany do Podchorążówki Piechoty w Zambrowie, którą ukończył w stopniu kaprala z cenzusem. Potem wysłano go na kurs aplikacyjny podchorążych do 4 Pułku Strzelców Podhalańskich w Cieszynie, który ukończył w stopniu plutonowego podchorążego. Wtedy został przydzielony do 3 Pułku Strzelców Podhalańskich w Bielsku. Po odbyciu służby, w 1932 roku został przeniesiony do rezerwy w stopniu podporucznika.
W 1933 roku, 5 października wstąpił do Towarzystwa Chrystusowego w Potulicach, gdzie po tygodniowym aspirandacie, rozpoczął kanoniczny nowicjat ukończony 13 października 1934 roku, profesją zakonną. Śluby wieczyste złożył 22 października 1937 roku. Wyższe studia filozoficzne odbył w Prymasowskim Wyższym Seminarium Duchownym w Gnieźnie, a teologiczne w Poznaniu. Studia te miał o jeden rok przyspieszone i dołączył do kursu najstarszego - pierwszego „batalionu Bożej Podchorążówki”. Z jego inicjatywy w Domu Głównym w Poznaniu powstało Koło Misyjne, którego został prezesem. W czasie organizowanych akademii często wygłaszał przemówienia. Święcenia kapłańskie przyjął 3 czerwca 1939 roku, z rąk Założyciela, kard. Augusta Hlonda, Prymasa Polski.
Po prymicjach i czasie zastępstw wakacyjnych został w połowie lipca 1939 roku powołany na stanowisko kapelana Wojska Polskiego i skierowany do 58 Pułku Piechoty w Poznaniu. Wraz z tym pułkiem odbył szlak bojowy aż do kapitulacji Warszawy, pełniąc funkcje duszpasterskie. Otrzymał wtedy dokument wydany przez Dowództwo Obrony Warszawy, datowany 12 września, iż „ks. Rudolf Marszałek, kapitan - jest przydzielony do duszpasterstwa szpitalnego...”. Po kapitulacji Warszawy został aresztowany i osadzony w więzieniu na Pawiaku, skąd został zwolniony w listopadzie. Po uwolnieniu zgłosił się do zakonspirowanej juz Komendy Głównej Wojska Polskiego przy ul. Piusa, gdzie otrzymał rozkaz do dalszej pracy. Został skierowany na rodzinny Śląsk, aby tam organizować tzw. „Łańcuch Wolnych Polaków”, organizacji która miała skupiać ludzi do konspiracyjnej walki z okupantem niemieckim. Zamieszkał wtedy u rodziców w Bielsku. W 1940 roku, organizacja ta zmieniła nazwę na „Orzeł Biały”. Po dekonspiracji w marcu tegoż roku, członkowie otrzymali rozkaz dowództwa, aby przedostać się przez Węgry do sił polskich na Zachodzie. Ks. Rudolf obrał drogę przez Wiedeń na Węgry, jednak tam nie dotarł, gdyż został aresztowany na granicy austriacko-węgierskiej i przekazany do obozu Mauthausen-Gusen. Po rozprawie sądowej we Wiedniu został skazany i siedział tam w więzieniu do czerwca 1941 roku.
Po uwolnieniu powrócił w rodzinne strony do Bielska i został rektorem kaplicy publicznej w Bystrej. Była ona afiliowana do parafii Wilkowice. Jurysdykcję otrzymał od arcybiskupa A.S. Sapiehy, dzięki pośrednictwu ks. Ignacego Posadzego, przebywającego w Krakowie. Nabożeństwa odprawiał tam po polsku i po niemiecku.
Ks. Rudolf utrzymywał stały kontakt ze współbraćmi, a zwłaszcza z kolegami kursowymi. Kiedy został aresztowany w Toruniu ks. Wiktor Mrozowski i to samo groziło ks. Bogdanowi Szczepanowskiemu, ściągnął go w marcu 1942 roku do siebie oraz załatwił mu stały pobyt i pracę przy kościele w Pietrzykowicach. Ks. Bogdan dotrwał tam aż do wyzwolenia. Wspólnie z ks. Rudolfem wysyłali listy i życzenia do przełożonego ks. I. Posadzego do Krakowa.
Pracując w Bystrej, ks. Rudolf, jako oficer Wojska Polskiego, powrócił do działań konspiracyjnych i nawiązał kontakt z dowódcami Batalionów Chłopskich przebywającymi na terenie Śląska cieszyńskiego. Został wtedy ich kapelanem i sprawował dla nich funkcje duszpasterskie, aż do zakończenia wojny.
Po zakończeniu działań wojennych nawiązał kontakt z przebywającym juz w Poznaniu ks. Kazimierzem Świetlińskim, który wystawił mu dwa zaświadczenia, po polsku i po rosyjsku, iż jest księdzem i członkiem Towarzystwa Chrystusowego. Wtedy wstąpił do Wojska Polskiego i został kapelanem w stopniu kapitana, 13 Dywizji Piechoty. Otrzymał też zaświadczenie, że pełni obowiązki proboszcza Jednostki Wojskowej w Katowicach, a od biskupa Juliusza Bieńka jurysdykcję, jako „parocho militari” do końca 1946 roku. Listownie oraz poprzez księży B. Szczepanowskiego i W. Szczęsnego dał znać o nowej sytucji przełożonemu w Poznaniu. Ks. I. Posadzy wysłał mu wtedy telegram wzywający go do Poznania. Ks. Rudolf jednak nie przyjechał, przysłał natomiast list w którym przedstawił swoje obowiązki wojskowe i duszpasterskie oraz zapewniał, że „sercem i duszą jest przy Societas..”. Zaniepokojony nieobecnością, przełożony ks. Posadzy jeszcze raz listownie zapraszał na rekolekcje kapłańskie do Poznania, uważając, że wyjaśnienia są niewystarczające. Posłuszny wezwaniu przełożonego i przynaglony powtórnym wezwaniem, ks. Rudolf przyjechał wtedy na rekolekcje do Poznania. Wśród 37 chrystusowców uczestników rekolekcji, dwóch było w mundurach wojskowych w stopniu kapitana - ks. Alojzy Dudek i ks. R. Marszałek. Naukę końcową i błogosławieństwa końcowego udzielił sam Założyciel, kard. August Hlond. 26 sierpnia przyszedł jednak z Katowic telegram do ks. kapitana Rudolfa Marszałka - „przyjeżdżać w niedzielę przysięga”. Wyjechał wtedy z Poznania na Śląsk i wtedy zaczęła się już jego ostatnia droga życia.
W czasie pełnienia obowiązków kapelana wojskowego w Katowicach, zwrócili się do niego przedstawiciele komendy śląskiego okręgu NSZ, proponując pracę konspiracyjną oraz stanowisko kapelana. Związany jeszcze przed wojną przysięgą wojskową, ks. Rudolf nie odmówił im współpracy, ale nie wyraził definitywnej zgody. Skontaktował się wtedy z generalnym dziekanem Wojska Polskiego, ks. pułkownikiem St. Warchałowskim uzyskując odpowiedź, że w związku z nową organizacją duszpasterstwa wojskowego, podlega demobilizacji. Zaangażowany w pracę duszpasterską ks. Rudolf nie dokonał jednak oficjalnego, służbowego przejścia do rezerwy.
Wkrótce władze Urzędu Bezpieczeństwa wpadły na trop działalności NSZ i ks. Rudolf będąc przez nich poszukiwanym, wyjechał 13 września 1945 roku, przez Cieszyn, Pragę Czeską, Regensburg, Norymbergę do Monachium. Skontaktował się tam z ks. ppłk. Grabowskim, kapelanem „Brygady Świętokrzyskiej”, który skierował go do naczelnego kapelana Polskich Sił Zbrojnych biskupa generała J. Gawliny. Z jego to polecenia został ks. Rudolf mianowany kapelanem „Brygady Świętokrzyskiej”. Wtedy to zameldował się do dowódcy brygady pułkownika A. Dąbrowskiego ps. „Bohun”, „Staruszek” i od niego otrzymał awans na stopień majora oraz legitymację w języku polskim i angielskim: „Armia Krajowa, Grupa Operacyjna Zachód, Narodowych Sił Zbrojnych” z fałszywymi danymi na nazwisko: „Opoka Piotr, Stefan”. Funkcja: „major NSZ, oficer do spraw operacyjnych”. Funkcję kapelana pełnił przez półtora miesiąca i w końcu listopada 1945 roku, pod swoim nazwiskiem powrócił do kraju. Zgłosił się do naczelnego kapelana WP ks. płk. Warchałowskiego, aby pełnić dalej służbę kapelana. Otrzymał jednak informację, że pozostaje w rezerwie. Wtedy udał się na Śląsk i przez biskupa. St. Adamskiego został skierowany na placówkę duszpasterską do Mikuszowic. Załatwiał tez kilka spraw zleconych mu w czasie pobytu za granicą.
30 czerwca 1946 roku, podczas jego nieobecności przyszli po niego funkcjonariusze UB. Do domu więc już nie powrócił, ale udał się do Szczyrku, gdzie zamieszkał u znajomych. Wtedy też nawiązał nowy kontakt z oddziałami partyzanckimi walczącymi w Beskidzie Śląskim, zwłaszcza „Bartka”, zostając ich kapelanem. Wtedy to napisał list do przełożonego ks. I. Posadzego do Poznania, datowany 8 sierpnia 1946 roku pisany ołówkiem. Pisał m. in. „.. zapewnie niepokoi się Twoje ojcowskie serce o syna swego, lecz bądź spokojnym, Bóg jest dobry - czuwa nad sercem i duszą moją. Odprawiam rekolekcje święte, tak dziwnie inne od tych wiele już odprawionych. Cisza górskich lasów mnie osłania... coraz wyraźniej rozumiem słowa św. Pawła - ukrzyżuj mnie Chryste, bym się stał jedno z Tobą... nie ma się czasu na własne ja w tym życiu - przyświeca nam hasło Bóg i Ojczyzna, którego postanowiliśmy bronić do ostatniej kropli krwi. Życie nasze Polsce oddamy, by stała się wielką, katolicką, zawsze wierna zasadom nauki Chrystusa Pana... moje przybycie do Poznania jest niemożliwe, szukają mnie wydali nagrodę na moją głowę i na pewno wydadzą wyrok śmierci... Ojcze Ciebie proszę o gorącą modlitwę, by Bóg i Matka Najświętsza miała nas w swojej przemożnej opiece. I ja w tej ciszy leśnej swych rekolekcji wszystko ofiaruję za naszą Societas, by była chlubą Kościoła Bożego i wydała świętych, nieustraszonych mężów... wasz zawsze oddany brat w Chrystusie”.
Oddziały „Bartka” walczące w Beskidzie Śląskim były coraz bardziej osamotnione, brakowało wszystkiego począwszy od aprowizacji. Po rozwiązaniu Armii Krajowej działalność ich była nielegalna a przez władze państwowe ścigani byli jako bandyci. 20 sierpnia 1946 roku ks. Rudolf napisał kolejny list do ojca Posadzego, przedstawiając mu trudną sytuację w jakiej się znajduje. Informował, że konieczny będzie powtórny wyjazd za granicę, aby przedstawić faktyczną sytuację, jaka wytworzyła się na ojczystej ziemi, chciałby też nawiązać kontakt z naszymi współbraćmi, którzy pozostali na Zachodzie. W zakończeniu napisał: „..mój pseudonim robi wrażenie i musze jechać, jako emisariusz za granicę by prowadzić pertraktacje i rozmowy nad sytuacją, która wytworzyła się na ojczystej ziemi. Ciężkie i ryzykowne – ale rozkazem ujęte – a jako żołnierz i chrystusowiec zdaję sobie sprawę, że jak świętym jest rozkaz. Szkoda tylko, że nie mogłem się wcześniej z Ojcem skontaktować – mógłbym może nawiązać kontakt z naszymi confratrami… Postaram się, gdy będzie okazja, aby tam dla naszej Societas pracowali, gdyż gorliwością przewyższają wszystkich innych… uważam, że mój wszelki przyjazd jest w tej chwili niemożliwy, byłby szaleństwem... w Poznaniu pewnie rekolekcje w tym czasie, jak bardzo chciałbym być w tym błogim ustroniu, ale wszystko tak się dziwnie składa, że naprawdę trudno określić cały bieg mego życia, który stał się dziś szkołą mojego charakteru. Co prawda cieszę się, że Bozia mnie tymi ścieżkami prowadzi, że pozwala ma patrzeć szerokimi oczami na potęgę swej Opatrzności, że daje odczuć na każdym kroku swoja przemożną opiekę… owiany głęboką wiarą w Chrystusa, nabrałem dziwnej odwagi, bo czyż słowa św. Pawła nie stają się żywymi dziś dla nas kapłanów - mnie żyć jest Chrystus a umrzeć zysk - tą nadzieją przepełniony idę w tę przyszłość, by żyć, a gdy przyjdzie ginąć, umrzeć jak przystało na chrystusowca. Drogi Ojcze proszę by Twoja i mych współbraci modlitwa była zawsze nie tylko ze mną - a z tymi, którzy dla świętej sprawy Kościoła Bożego i Ojczyzny podjęli ten bój... codzienny mozół i pracę, każdą modlitwę ofiaruję za Was, za naszą Societas, by stała się źródłem świętości kapłańskich dusz i serc, by wydała mężów nieustraszonych, którzy idąc w bój – staną się światłością i solą tej ziemi. Po załatwieniu swych zadań wrócę - gdy Bóg pozwoli, by prowadzić moich chłopaków dalej na szlaki świętej i sprawiedliwej walki, aż do zupełnego zwycięstwa... Niech Was Bóg ma w swojej opiece. Oddany w Chrystusie brat - Stefan Opoka major”.
We wrześniu 1946 roku, wypełniając zadanie emisariusza, ks. Rudolf wyjechał z Bytomia niemieckim transportem repatriacyjnym na zachód do Monachium. Tam spotkał się z przedstawicielami polskich władz wojskowych i przedstawił płk. S. Dąbrowskiemu trudne położenie oddziałów leśnych oraz niemożliwość kontynuowania dalszej walki bez wydatnej zewnętrznej pomocy. Sytuację tę tam dobrze rozumiano, skoro zapadła decyzja, demobilizacji oddziałów oraz przekształcenia walki konspiracyjnej i wojskowej w działalność polityczną. „Brygadę Świętokrzyską” tez rozwiązano i włączono Polaków do Amerykańskich Kompanii Wartowniczych.
Przebywając w różnych polskich ośrodkach, zobaczył w jakich trudnych warunkach rodacy przebywają, jak tęsknią za wymarzona wolną ojczyzną. Zamierzał już pozostać wśród nich, lub pojechać do dalszej pracy polonijnej do Paryża. W tej sprawie skierował 20 października 1946 roku przez posłańca list do ks. Posadzego, prosząc o słowo polecające do rektora ks. F. Cegiełki oraz o celebret. W innych listach pisał do ojca o sobie: „.. wyniszczyć siebie, by żyć o Chryste dla Ciebie, a przez Ciebie dla ludzi! Oto moja droga życia..”. „ ..Spełniłem swe zadanie w całej pełni, czekają mnie teraz nowe nieznane trudy, ale dla Boga i Jego Świętej sprawy gotowym podjąć każdą, choćby największą ofiarę...”. Ojciec Posadzy wysłał mu list datowany 22 października 1946 roku, informował że napisał prośbę do rektora Cegiełki i zachęcał, aby trzymał się z dala od polityki.
Zapadła jednak decyzja powrotu ks. Rudolfa do kraju, aby przekazać informacje o zakończeniu działań zbrojnych oddziałów leśnych i przekształcenia opozycji w zorganizowaną działalność polityczną. Podjął się tego zadania i powrócił do kraju pod koniec listopada. Czy zdążył przekazać wiadomości wszystkim zainteresowanym?
3 grudnia 1946 roku został aresztowany przez UB w Mikuszowicach Śląskich, przeprowadzono też szczegółowa rewizję. Znaleziono dokumenty zakonne i wojskowe, listy, adresy oraz rzeczy osobiste - wszystko zostało złożone w depozycie, niektóre dołączono do akt sprawy. Po wstępnym przesłuchaniu w Katowicach, oficer śledczy Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego wystąpił z wnioskiem do Naczelnego Prokuratora Wojskowego o zastosowanie tymczasowego aresztu na trzy miesiące i osadzenie ks. Rudolfa Marszałka w więzieniu mokotowskim w Warszawie. 10 stycznia 1947 roku, wydano postanowienie Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego o wszczęciu śledztwa przeciw Marszałkowi Rudolfowi s. Jana. Tegoż samego dnia rozpoczęło się wyniszczające fizycznie i psychicznie, przesłuchiwanie przez oficerów śledczych. Protokół przesłuchania pierwszego dnia liczy 13 stron drobnego pisma - pytanie i odpowiedź. Intensywne, codzienne przesłuchiwanie trwało do końca stycznia. W marcu przedłużono tymczasowy areszt do czerwca, a w kwietniu akta sprawy przejął kolejny oficer śledczy MBP, a przesłuchiwanie trwało do maja. Przesłuchano też świadka, szefa VI wydziału Komendy Okręgu Wojskowego J. Bereszko, ps. „Onufry”, osadzonego w tym samym więzieniu. 5 sierpnia, na niejawnym posiedzeniu Wojskowego Sądu Rejonowego w Warszawie postanowiono przedłużyć areszt tymczasowy do września 1947 roku. 16 sierpnia okazano ks. Rudolfowi dowody rzeczowe włączone do akt sprawy, oraz oficer śledczy wydał postanowienie o pociągnięciu Marszałka Rudolfa s. Jana do odpowiedzialności karnej i załączył 5 punktów z odpowiednimi artykułami KKWP i KK. 23 sierpnia 1947 roku wydano postanowienie o zamknięciu śledztwa. Akt oskarżenia liczący 7 stron maszynopisu, podpisał oficer śledczy MBP E. Kaczmarek chor. oraz kierownik Sekcji III Wydz. II Dep. Śledczego MBP J. Szymański kpt. Akta zatwierdził Naczelnik Wydz. II Dep. Śledczego MBP A. Humer major. Akta te zostały zatwierdzone przez Naczelna Prokuraturę Wojskową 7 listopada 1947 r.
Wtedy rodzina ks. Rudolfa Marszałka zwróciła się do adwokata Henryka Nowogródzkiego o podjęcie się obrony. Podjął on wkrótce działania i uzyskał pełnomocnictwa na jej prowadzenie. Od Gminnej Rady Narodowej w Bystrej, która podjęła specjalną uchwałę, otrzymano oświadczenie i bardzo pozytywną opinię dla ks. Rudolfa z okresu pełnienia tam w czasie wojny pracy duszpasterskiej „... z jego częstych przemówień kościelnych przebijała niezachwiana wiara w upadek okupanta...”.
Szef Wojskowego Sądu Rejonowego w Warszawie mgr Jan Hryckowian ppłk. wydał 20 grudnia 1947 roku zarządzenie, iż rozprawa ma się rozpocząć 14 stycznia 1948 roku o godz. 9.00. Protokół Rozprawy Głównej liczy 14 stron. W skład sądu wchodzili: mgr Abramowicz Roman mjr, Kostrzebski Jan kpt, Wacławski Bronisław kpt, Czarkowski Ryszard por. oraz prokurator wojskowy major Dytry? i obrońca. Rozprawa odbywała się według ustalonego porządku. Obrońca zwrócił uwagę na sprzeczności w dokumentach, wniósł o powołanie na świadka ks. płk. S. Warchałowskiego oraz o odroczenie rozprawy. Sąd uwzględnił jednak sprzeciw prokuratora. Ks. Rudolf wyjaśnił jeszcze raz, że nigdy nie występował przeciw Polsce demokratycznej, zakwestionował też protokóły przesłuchań. Zostały one wprawdzie przez niego podpisane, ale ich nie czytał, a śledczy tłumaczył że to się wyjaśni w sądzie. Jedyny świadek J. Bereszko zeznawał po linii obrony, broniąc ks. Rudolfa. Mimo tych zeznań prokurator wniósł o podtrzymanie oskarżenia i najwyższy wymiar kary. Obrońca wniósł o uniewinnienie, puszczenie w niepamięć występku i z jednego paragrafu o łagodny wymiar kary. Ks. Rudolf w ostatnim słowie prosił o uwierzenie w to, co wyjaśnił i o sprawiedliwy wymiar kary, gdyż dla Ojczyzny chce żyć. Przewód sądowy zakończono o godz. 17.30. Przewodniczący zapowiedział, że wyrok zostanie wydany 17 stycznia 1848 r. o godz. 13.00.
Wyrok Wojskowego Sądu Rejonowego w Imieniu Rzeczypospolitej, liczący 20 stron rękopisu, został wydany 17 stycznia 1948 r. Ks. Marszałek uznany został winnym i skazany został na łączną karę śmierci i utratę praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na zawsze i przepadek całego mienia. Od tego wyroku adwokat 24 stycznia założył skargę rewizyjną, podając istotne dla sprawy uchybienia. Załączył też oświadczenie ks. płk. S. Warchałowskiego, że ks. Marszałek podlegał demobilizacji - nie mógł być więc dezerterem. Opinia składu sędziowskiego stwierdziła jednak, że ks. Marszałek na ułaskawienie nie zasługuje.
Najwyższy Sąd Wojskowy w Warszawie, 20 lutego 1948 roku, w składzie: płk. Drohomirecki Kazimierz - przew., ppłk. Karpiński Beniamin, ppłk. Żwinklewicz Bohdan, chor. Zbigniew Gajewicz, z udziałem wiceprokuratora Naczelnej Prokuratury Wojskowej mjra Szwajga Rubina rozpatrzył wniosek rewizyjny i skargę rewizyjną obrońcy i postanowił: zmienić wyrok Wojskowego Sądu Rejonowego przez poprawienie błędnej kwalifikacji prawnej czynu i wyrok utrzymać w mocy. Nie dopatrzono się żadnych okoliczności łagodzących.
Od tego wyroku obrońca odwołał się do Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej z prośbą o łaskę. Uzasadniał, że całkowita eliminacja ze społeczeństwa nie jest konieczna, powoływał się na zaświadczenie wydane przez Przewodniczącego Gminy w Bystrej. Prosił o ułaskawienie skazanego.
8 marca 1948 roku do Szefa Wojskowego Sądu Rejonowego w Warszawie wpłynęło pismo od Prezesa Najwyższego Sądu Wojskowego informujące, że Prezydent RP nie skorzystał z prawa łaski i wyrok należy wykonać natychmiast.
Zachowany jest protokół z wykonania wyroku śmierci. „Warszawa, 10 marca 1948 roku, do więzienia na Mokotowie zgłosił się o godz. 21.55 Prokurator Naczelnej Prokuratury Wojskowej ppłk. Czesław Szpądrowski w sprawie wykonania prawomocnego wyroku Wojskowego Sądu Rejonowego w Warszawie z 17 stycznia 1948 r. i zatwierdzonego postanowieniem Najwyższego Sądu Wojskowego z dnia 20 lutego 1948 r. i wobec nieskorzystania z prawa łaski przez Prezydenta RP, w obecności naczelnika więzienia, lekarza, duchownego, za pośrednictwem dowódcy plutonu egzekucyjnego, po odczytaniu sentencji wyroku skazanemu Marszałkowi Rudolfowi s. Jana i Teresy z Pachowskich i po stwierdzeniu prawomocności tego wyroku oraz oświadczeniu, że Prezydent RP z prawa łaski nie skorzystał - powyższy wyrok wykonał względem Marszałka Rudolfa s. Jana i Teresy z Pachowskich, ur. 29 sierpnia 1911 r. w Komorowicach, pow. Biała - przez rozstrzelanie.
Zgon w/w Marszałka został stwierdzony przez lekarza. /podpisy/”.

Do tej pory nie wiadomo, gdzie został pochowany.



NIECH ODPOCZYWA W POKOJU - CZEŚĆ JEGO PAMIĘCI !!!


ks. Bernard Kołodziej TChr






Bibliografia:
Archiwum Towarzystwa Chrystusowego – Poznań.
Centralne Archiwum Warszawskiego Okręgu Wojskowego, Filia nr 2.
„Głos Seminarium Zagranicznego”, Potulice 1933-1939.


projektowanie stron internetowych, szczecin, agencja interaktywna © 2010 - 2024 Wszelkie prawa zastrzeżone - Prowincja Towarzystwa Chrystusowego w Ameryce Południowej